Duża, bezspoilerowa recenzja serialu Shogun (2024) & tekst o różnicach w kulturze i nie tylko.

in voilk •  4 days ago

    Shogun Oku POLLL.jpeg

    Początkowo byłem zachwycony tym serialem, lecz mój entuzjazm zaczął ulatywać gdzieś tak w połowie. Nie cały, bo to nadal bardzo dobre dzieło, ale nie mogę go już nazwać świetnym. Powody są dwa - w środku były dwa odcinki, które można było lepiej wypełnić treścią, bo są zbyt puste. Drugi powód jest kwestią totalnie subiektywną i nie postrzegam go jako wadę - miałem po prostu inne oczekiwania wobec tego, co ostatecznie zobaczyłem w Shogun. Nie jest to jednak wada, a mój prywatny zawód.

    Serial produkcji FX, to adaptacja pierwszego tomu sagi azjatyckiej autorstwa Jamesa Clavella. Słynnego, bestsellerowego pisarza, którego publikacje doczekały się już kilku adaptacji. W przypadku Shoguna, jest to drugie podejście. Pierwszy serial jest kultową produkcją dla pokolenia moich rodziców oraz ludzi starszych o parę lat ode mnie (jestem przedstawicielem rocznika 1989).

    Shogun1.webp

    Akcja powieści rozgrywa się w Japonii na przełomie XVI i XVII wieku. Jest to przełomowy etap w ich historii. Dotychczasowy władca, Toyotomi Hideyoshi, zmarł pozostawiając kilkuletniego następcę tronu. Z uwagi na swój młody wiek, nie jest w stanie władać Japonią, więc to zadanie przypadło Radzie Regencyjnej. Tworzy ją Wielka Piątka, czyli: Toranaga, Ishido, Kiyama, Ohno i Sugiyama. Głównym bohaterem jest John Blackthorne, żeglarz angielskiego pochodzenia. Początkowo jest stereotypowym przedstawicielem tej nacji. Jest cwany, knuje jak wykorzystać Japończyków i regenta Yoshiego Toranagę dla swoich celów. Z czasem jednak, losy tej dwójki łączą się, a żeglarz pomaga spełnić jego marzenie. Zostanie Shogunem. Nim jednak do tego dojdzie, będzie musiał przejść przez długą i krętą drogę.

    shogun blackthorne.jpg

    Korzystając z okazji, kultura, obyczaje, komunikacja, społeczeństwo, prawo, zasady i niuanse obowiązujące w Japonii są drastycznie odmienne od tego, co mamy w Europie i USA. Ok, są pewne podobieństwa, w myśl zasady Jedno jest Wszystkim, a Wszystko jest Jednym (lub mówiąc w nieco mniej zawoalowany sposób - wiele odkryć naszych przodków, jest też w innych miejscach, w tej czy innej formie), ale w większości spraw wyraźnie się różnimy. Nie jestem historykiem. Moja wiedza o poszczególnych erach, Japońskiej państwowości, okresie Szogunatu (jak i innych erach czy okresach), jego konsekwencjach i wielu innych tematach, nie jest nawet fragmentaryczna. Postaram się zatem nie poruszać tych tematów, których nie znam. To powiedziawszy, wydaje mi się, że mam ponadprzeciętną wiedzę na ten temat i gdyby wszyscy eksperci od tego tematu nagle zniknęli, to mógłbym okazać się wartościowy. Wiem to po obejrzeniu tego serialu. Musiałem wyjaśnić parę rzeczy dwójce kolegów (obaj mający raczej lepszą wiedzę historyczną ode mnie, ich wykształcenie i obycie z kulturą również jest lepsze). Odnosiłem się do różnych czynników i nawet jeśli w paru przypadkach delikatnie minąłem z prawdą (gdy tłumaczyłem coś na bieżąco), to w trakcie robienia researchu do tego tekstu oraz podczas rozmów z kolegami mającymi większą wiedzę o Japonii ode mnie, upewniłem się co do stanu swojej wiedzy. Nieco więcej, bo praktycznie co odcinek, musiałem tłumaczyć różne rzeczy mojej dziewczynie. Nie były to jakieś duże, istotne wątki. Bardziej drobnostki, jak wyjaśnienie roli Kaishaku-nin (nie jest to zwykły sekundant. To bardziej rola symboliczna, rodzaj zaszczytu. W pewnym sensie coś jak ksiądz, który dokonuje ostatniego namaszczenia. Jeśli wojownik prosi kogoś o ścięcie głowy po rozpruciu wnętrzności, to czyni tym samym zaszczyt dla tej osoby. Swoją drogą, Seppuku to też swoisty zaszczyt, jest to okazja do zachowania Honoru oraz zmniejszenia kary dla swoich potomków.), czy różnic kulturowych / społecznych i z jakich powodów one wynikają.

    Shogun2.jpg

    Ok, skoro wstęp do tych kwestii mam za sobą, to przejdę do akapitu o różnicach. Zacznę od tego, że jakkolwiek nie krytykujemy ich kultury, mentalności, podejścia do praw i obowiązków (co robię np. ja), warto wiedzieć że nie powinno się oceniać kultury. Albo inaczej, o ile przy dyskusji akademickiej, debatach czy prelekcjach naukowych nie powinno się o tym mówić, o tyle chyba nie popełniam błędu krytykując ich niektóre cechy. Tak mi się przynajmniej wydaje po wysłuchaniu Szymona z Wojny Idei (dla czytelników spoza Polski - kanał na YT o kwestiach społecznych, religijnych i politycznych), z którym zgadzam się co do tego, że mogą być kultury lepiej lub gorzej traktujące ludzi. Jasne, są lepsze i gorsze kultury, ale proces kształtowania się kultury nie podlega ocenie. To jak się rozwinie, wynika z ich możliwości, szans i zagrożeń. Tego w jakim miejscu żyją, co ich otacza (góry, morze, wyspy, życie w głębi kontynentu bez dostępu do morza, dobra / zła jakość gleb.). Czy jest biednie, czy nie (kraje nie mające dostępu do morza, często nie mają dostępu do takich bogactw jak kraje żeglarzy - zwróćcie uwagę, jakie kraje zwykle były światowymi hegemonami lub jak dochodziły do swojej potęgi.) Ilu mają ludzi, którzy są silni, inteligentni, zdrowi, wytrzymali. Czy Ziemia jest zasobna w płody rolne (silni wojownicy, dużo obywateli), rudy metali (solidne narzędzia, broń która nie będzie pękać po kilku uderzeniach, materiały / surowce na handel) etc.

    Shogun3.jpg

    Zacznę od komunikacji i przekazywania informacji. Jak już mówiłem przy omówieniu pierwszego odcinka, różnimy się nawet w tej kwestii. Powołałem się na książkę, o której parę razy słyszałem i wspominałem przy różnych okazjach. Wskazuje na różnice między amerykańskimi komiksami, a Japońską mangą (Japońskie komiksy. Najsłynniejsze przykłady dla starszego i mojego pokolenia, to Dragon Ball i Sailor Moon.). Ograniczę się do różnic w kwestii komunikacji, przekazywania informacji, mówienia o swoich uczuciach. Szczegóły znajdziecie na końcu recenzji w formie linku. Komunikacja odbywa się w sposób subtelny i nie bezpośredni, czyli tak jak to się często czyni w dyplomacji (mówię tak, bo ta może być bardziej bezpośrednia, ale z różnych przyczyn rzadziej się stosuje radykalne ruchy) - nie mówimy wprost. Powiem to na prostym, ale zrozumiałym przykładzie. Osoba X np. w USA albo w Europie Wschodniej powiedziałaby "Y, twój ojciec to złodziej. Okrada innych, bo jest zbyt leniwy i głupi by zacząć pracować". Japończyk zrobiłby to np. tak: "Y, twój tato żyje ponad stan i pieniądze uciekają z jego sakiewki do bardziej odpowiedzialnej osoby". Nie komunikują wprost, mówią oględnie. Pozornie może się wydawać, że taki sposób jest milszy. Prawda jest taka, że mówiąc w taki zawoalowany sposób, można obrazić kogoś jeszcze dotkliwiej lub jeszcze mocniej dać do zrozumienia, by nie robił pewnych rzeczy, bo konsekwencje będą straszne. Kobiety wszystkich narodów opanowały tę sztukę lepiej od mężczyzn, bo musiały. Jak na ironię mówi się to w taki sposób, by kogoś nie urazić lub w celu uniknięcia kompromitacji. Niezwykle ważna jest też odpowiednia postawa i przestrzeganie konwenansów, co jest też widoczne w innych kulturach. Np. jak jest ktoś z innego kontynentu lub kraju o innej kulturze. My po prostu nie przykładamy do tego aż takiego znaczenia i wystarczy nam elementarny szacunek. Dla nich szacunek i honor jest cholernie ważny.

    Shogun4.jpg

    Nasze sposoby rozstrzygania sporów są inne, tak samo jak stosunek do honoru i kompromitacji. Tam się nikt nie bawi i częściej dochodzi do siłowego lub krwawego, samobójczego rozwiązania. Nie wiem, czy moje porównanie jest dobre, ale wydaje mi się że ich świat, jest bardziej zbliżony do naturalnego świata. Świata zwierząt i natury, gdzie nie ma klasycznego podziału na dobro i zło, tylko mamy efekt pożądany i nie pożądany. Jeżeli nadmiernie upraszczam, to przepraszam. Link z dokładniejszymi informacjami macie na końcu recenzji. Odnosząc się do rzeczy, o których wiem, honor ma tam zupełnie inne znaczenie niż u nas. Są bardziej radykalni niż nasi średniowieczni rycerze (nie mówię, że w Europie to był "złoty standard", a kodeks do którego powinni się stosować, co robili z różnym skutkiem). Jeżeli Japończycy okryli się hańbą, często kilka pokoleń po nich żyło po pas w gównie i byli opluwani przez wszystkich. Nie muszę wspominać o konfiskacie majątku lub oddawaniu córek, czy synów. A utrata honoru w Japonii to proste zadanie, nawet jeśli znamy zasady obowiązujące w ich społeczeństwie. Wystarczy że w jakiś sposób zawstydzimy swojego Daimyō (Pan feudalny) lub dobędziemy miecza w obecności kogoś, kto jest wyżej od nas w hierarchii. Wyobraźcie sobie że zbyt głośno chrząknięcie, pierdniecie lub poruszycie się w złym momencie. Takie bezczelne / bezpośrednie gaduły jak ja umierały w 1 kolejności.

    Shogun5.webp

    Można jednak sprawić, że konsekwencje twego czynu będą mniej dotkliwe dla reszty. Chodzi o popełnienie Seppuku. Odrazu powiem, że nie ma różnicy między Harakiri a Seppuku, natomiast jest różnica w przypadku płci. Kobiety podrzynają sobie gardło, mężczyźni rozpruwają brzuch. Obie płcie mogą poprosić o otrzymanie Kaishaku-nin. Jeżeli nasz występek nie był straszną zbrodnią lub był, ale nasz Pan był łaskawy, to możemy popełnić samobójstwo zwykłym mieczem. Jeżeli natomiast Daimyō jest sadystą lub zrobiliśmy coś naprawdę złego, musimy to zrobić za pomocą bambusowego miecza. Jak łatwo się domyślić, jest to brutalne i trudne do zrealizowania. Samobójstwo to honorowe wyjście z sytuacji. Jak wspomniałem, Kaishaku-nin to zaszczytna rola. Prosząc kogoś o to, nobilitujemy go, jak również oddajemy swój los w jego ręce. Czemu? Bo zgodnie z przesądem, cięcie musi być perfekcyjne, a odrąbana głowa powinna spaść przed oblicze skazanego. Jeżeli cięcie nie będzie czystym trafieniem (i głowa zawiśnie na fragmencie skóry i strzępkach mięśni, co się zdarzało) lub spadnie za naszym ciałem, oznacza to że dusza nie trafiła do nieba i hańba z samuraja nie została cofnięta. Zwykli wieśniacy lub samurajowie pozbawieni honoru lub Pana byli rozrywani końmi. Jeśli chodzi o inne formy kary, łamano im kręgosłupy krzyżem lub gotowano żywcem w olbrzymim i głębokim kotle - jeżeli pechowcy zdążyli przeżyć pierwsze sekundy i dopłynęli do metalu, łamano im dłonie i palce kijami (to drugie widzimy w serialu). Te metody pierwotnie należały do Chińczyków i Mongołów, ale jak kilkukrotnie wspominałem przy tekstach o Kingdom (Japoński komiks, który opowiada o kluczowym etapie dla kształtowania się najważniejszych krajów Azji, Okresu Walczących Królestw), Japończycy przejęli dużo od Chińczyków.

    Shogun6.avif

    To jest dla Was ostre? Spoko, mam coś mocniejszego. Dzieci nie mogą sprzeciwić się woli rodziców. Jeszcze za naszego życia zdarzało się, że córka / syn którzy nie zgodzili się z decyzją rodziców (np. dotyczącą przejęcia po nich stanowiska pracy, kierunku studiów), popełniali rytualne Seppuku zostawiając list pożegnalny, w którym tłumaczyli swoją decyzję. Tak samo żołnierz nie może się sprzeciwić swojemu dowódcy i jeżeli wykorzystał już cały słowny asortyment argumentów, to może jedynie rozpruć sobie brzuch, by dobitnie podkreślić wagę swojej opinii. Widzieliśmy dosłownie taką scenę w serialu. Wracając do dzieci. Powszechnym zjawiskiem było to, że córki były wysyłane na front jako sanitariuszki, czy kucharki, a synów wysyłano jako Kamikaze lub żołnierzy Cesarskich. W każdym z tych wypadków, rodzice robili to z pełną czcią. Wola rodzica lub ich Daimyō była święta. Jak często opowiadam ludziom o różnicach w podejściu Europejczyków do swoich władców i analogicznej sytuacji w przypadku Japonii, zazwyczaj mi nie wierzą i uważają, że przesadzam. Wiem jednak z kilku źródeł (pytając również ludzi, którzy mówią biegle lub prawie biegle po Japońsku), że wygląda to dokładnie tak, jak we wspomnianym już anime Kingdom. Cesarz / Shogun jest odpowiednikiem Boga w ludzkiej skórze. Jest to u nich tak mocno zakorzenione, że mówią z uśmiechem na ustach, że rzucą się z klifu, jeżeli taka będzie wola Najwyższego Przywódcy. Zresztą, co ja będę mówił. Po prostu zobaczcie fragment z odcinka, jak Król El Sei motywował wieśniaków do bitwy. Nie wiem, czy ta bitwa tak wyglądała, czy w ogóle miała miejsce, ale ta wojna to fakt historyczny. Jeszcze a propos wiernej służby swojemu panu - widać to doskonale przy scenach z asasynami. Podobnie jak niedobitki Japończyków z 2 WŚ, gdy ci zostali złapani i nie mogli już uciec, starali się dokonać jak największych szkód, zanim ciało po raz ostatni zamknie swoje oczy.

    Shogun7.jpeg

    Wybaczcie, że poświęciłem tyle czasu kulturze Japonii. Mógłbym napisać więcej, ale chciałem pokazać Wam w możliwie jak najkrótszy sposób, jak bardzo się różnimy. Swoją drogą, w ramach ostatniej ciekawostki do dzisiaj Japończycy odróżniają miłość cielesną od tej prawdziwej (innymi słowy, inaczej postrzegają zdradę i nie ma takiego dramatu, jak żona spotka się z muskularnym Chadem wieczorową porą lub mąż weźmie sobie młodą studentkę na płomienną randkę).

    Shogun Buntaro.png

    Jeśli chodzi o postacie i aktorów, każda istotna dla fabuły postać, zrobiła na mnie duże wrażenie. Nawet jeżeli kogoś nie polubiłem, jak np. Toda "Buntaro" Hirokatsu, to wynika to z kwestii lubię / nie lubię. Czyli kwestii czysto subiektywnych, na które staram się nie zwracać uwagi. No bo za co mam go krytykować? Za spójny charakter? Za to że został konsekwentnie napisany? Za to że aktor stanął na wysokości zadania i w przekonywujący sposób pokazał jego emocje oraz tragizm tej postaci? Za to że czuję takie emocje, jakie powinienem czuć, bo taki był zamiar scenarzysty i reżysera? Za to że spełnił powierzone mu zadanie i zagrał wrednego chuja, którego my jako widzowie mamy nie lubić? Nie lubiłem go z uwagi na jego paskudny charakter, ale jednocześnie było mi go żal. W zasadzie mogę to samo powiedzieć o każdym bohaterze i bohaterce. Począwszy od ogrodnika protagonisty, skończywszy na Lordzie Toranadze.

    Shogun tłumaczka.jpg

    Nim jednak do niego przejdę, podzielę się z Wami moją opinią o wybranych bohaterach. Pominę protagonistę, bo najważniejsze już Wam powiedziałem, a nie chcę spoilerować. Pierwszą postacią, jaką polubiłem, to Toda Mariko. Nie tylko z uwagi na jej urodę, ale przede wszystkim majestat, jakim emanuje. Ostatnio czułem taką aurę od Lily Gladstone w Killers of the Flower Moon. Jest to aura Damy świadomej swej wartości. Emanuje kobiecością, inteligencją, wysoko rozwiniętą kulturą osobistą. Jest jak piękny tygrys w naturalnych warunkach. Cudownie ją obserwować, ale należy przy tym uważać. Mariko co prawda nie posiada siły, pazurów i zębów tego zwierzęcia, ale to nie znaczy że nie potrafi dotkliwie zranić słowem. Bohaterka do perfekcji opanowała kobiecy atrybut prześwietlania mężczyzn na wskroś. Doskonale odczytuje emocje, jak również posługuje się słowem. Podobnie jak Toranaga, wie jak i co powiedzieć, by adresat jej wypowiedzi w pełni zrozumiał znaczenie jej wiadomości. Nie ważne czy to obelga, groźba, czy pochwała. W każdym z tych przypadków trafia prosto w sedno.

    Yabushige shogun.avif

    O Kashikim Yabushige nie mam zbyt wiele do powiedzenia (w wersji bezspoilerowej) poza tym, że był fajnym comicreliefem. Fajnie rozładowywał czasem zbyt ciężkie napięcie w zabawny sposób. No i jego aktor musiał się postarać z pokazaniem różnych emocji i zachowań. No ale żeby nie było zbyt krótko, polubiłem go za to, że zachował honor i jaja aż do samego końca. Wybaczcie bezwartościowość tego akapitu. Chciałem podkreślić fakt, że wyróżniłem go na tle innych.

    Shogun Ochiba no Kata.jpg

    Gdy tylko zobaczyłem Ochiba no Kata, jeszcze nie wiedząc kim jest (nie znam oryginalnego serialu), to momentalnie poczułem podobną aurę co w przypadku matki króla z Kingdom. Odrazu powiedziałem do mojej dziewczyny - "Patrz jak ta kobieta ustawi ich niczym bandę chłystków. Będą grzeczni jak małe dzieci." Potem pojawiło się kilka różnic, ale trzon pozostał niezmienny. Obie są mądre, przebiegłe, sprytne, wpływowe i świadome swojego piękna. Z czego skrzętnie korzystają - matka El Seia korzysta głównie z magii kobiecego krocza, Lady Ochiba kusi natomiast perspektywą jego użyczenia. Powiecie, że to prostackie, seksistowskie i niegodne. Bzdura. W polityce nie takie rzeczy przechodzą, co możemy codziennie oglądać na ekranach telewizorów. Kobiety doskonale zdają sobie sprawę ze swoich atrybutów i tego, że zdecydowana większość z mężczyzn myśli "tą drugą głową" i dostają małpiego rozumu na myśl o kopulacji (a jak ktoś zaprzeczy, Rosyjski i Japoński wywiad i kontrwywiad wielokrotnie to udowodniły, tak samo jak Amerykanie, którzy przejęli od nich pomysł na wykorzystywanie ekskluzywnych prostytutek). Wiedzą też, że charyzma połączona ze zniewalającym pięknem daje też te same efekty. Wiedzą też o tym, że nie można ich dotknąć (w sensie uderzyć, zmusić do czegoś fizycznym przymusem). Zwłaszcza gdy mowa o oficjalnej nałożnicy, która została zaakceptowana przez Władcę i jego żonę. Dzięki temu mogą sobie pozwolić na nieco więcej w pałacowych rozgrywkach politycznych.

    shogun - ten siostrzeniec.jpg

    Kashigi Omi - Początkowo nie byłem jego fanem, ale spodobało mi się to, jak go stopniowo budowano jego postać. Od początku widać było, że to inteligentny człowiek, który gra w swoją grę i nie jest wyłącznie biernym obserwatorem historii. Powoli rozwijał swoje wpływy i próbował wykazać się przed Panem Toranagą. Szkoda że tak rzadko widzę tego typu postacie w serialach (w filmach zazwyczaj szkoda czasu na taki wątek, chyba że jest istotny dla historii). Zawsze lubiłem oglądać takich ludzi, którzy działali w tle i dopiero w pewnym momencie dowiadywaliśmy się o ich planach.

    Shogun Toranaga.avif

    Zanim powiem cokolwiek o Toranadze, to... Hiroyuki Sanada jest autentycznie przezajebistym aktorem. Sprawdził się w tej roli tak doskonale, że jak zobaczyłem go bez makijażu i w normalnym stroju, to nie byłem w stanie go rozpoznać. Nie mam wobec niego jakichkolwiek zastrzeżeń, po prostu 10/10. Wręcz podręcznikowe wykorzystanie aktora, który ma być koniem pociągowym tego serialu i skupić uwagę widzów, którzy nie śledzą informacji o popkulturze jak ja, czyli codziennie. Tak jak Henry Cavill w niesławnym Wiedźminie, Steve Buscemi w Boardwalk Empire, czy Kevin Spacey w House of Cards. Każda ważna lub istotny dialog, został przedstawiony doskonale. Ta mimika, Japońska kamienna twarz, która nie zdradza jakichkolwiek emocji w najważniejszych momentach. Ten cudownie pokazany, Japoński rasizm (który przejawiają po dziś dzień, o czym większość fanów mangi i anime nie wie. Gdyby anty-rasiści zobaczyli, jak nie raz traktują Białych lub Czarnoskórych, to by musieli przeprosić część Europejczyków i Amerykanów za bezpodstawne oskarżenia) i pogarda dla ludzi spoza Japonii. Gdy go widziałem w akcji, kilka razy pomyślałem o radach Tywina Lannistera dla następcy Joffreya w Game of Thrones. Toranaga jest okrutny, ale jest też mądry, przebiegły, litościwy (gdy musi) i cyniczny. Potrafi też grać w tzw. "Szachy 4D" - czyli patrzeć daleko do przodu, wykonując pozornie nieistotne ruchy.

    Shogun7.jpeg

    Muzyka to jedna z moich ulubionych dziedzin sztuki i Japończycy myślą podobnie (dlatego tak kochają zespół Behemoth, czy Fryderyka Szopena). Teatr, muzyka i inne formy sztuki są im nieobce od bardzo dawna. W tym serialu widzimy fragmenty i różne "etapy" tworzenia Haiku (najpopularniejsza forma Japońskiej poezji), liczne maski Noh (element choreografii teatralnej, jak w naszych Europejskich teatrach), sztukę teatralną z rozbudowaną rolą narratora, aktorów, z podkładem muzycznym. Jeśli się nie mylę, to dostrzegłem również fragmenty teatru Kabuki (mówię teatr, bo połączenie sztuki śpiewu i tańca nie pasuje mi do struktury tekstu) oraz tańców Noh Mai i Nihon Buyō. Kiedyś nawet parę razy słyszałem, że Japończycy odkryli je szybciej niż cywilizacja Białego Człowieka. Podobno są też z nią bardziej zżyci niż Europejczycy czy Amerykanie. Choć bardziej preferuję soundtracki z anime (Gra Ghost of Tsushima, Naruto, Gasaraki - nie polecam drugiego anime, a przynajmniej nie całe, ale soundtrack już tak, jest cudny), to nie mam powodów do narzekań. Soundtrack Shoguna przywodzi mi na myśl Japonię z tamtego okresu, podkreśla klimat różnych scen i buduje świetny nastrój. Niestety nie podam swoich ulubionych utworów, bo już ich nie pamiętam (wyjaśnienie poniżej), ale intro jest wyjątkowo nastrojowe! Wizualnie już mniej mi się podoba, ale zazwyczaj słuchałem go z przyjemnością. Fajnie wprowadza w klimat tego serialu. W trakcie poprawiania, poznałem nazwy moich ulubionych utworów - This is War i Shinobi. Wraz z kilkoma innymi piosenkami, jednoznacznie kojarzy mi się z Japonią. Kompozytor zrobił bardzo dobrą robotę.

    Shogun8.webp

    Długo zwlekałem z publikacją tego tekstu (jeżeli przeczytałeś cały, napisz w komentarzu Cyberpunk2077 - ucieszy mnie to słowo ;) ). Pisałem ją przez 2 tygodnie na 3, może 4 posiedzeniach (nie licząc poprawek). Wynika to z dwóch powodów. Po 1. chciałem dopracować tę recenzję, bo już minęło trochę czasu od ostatniego tekstu, w który zaangażowałem się całym sobą. A mózg jest jak mięsień, warto mu czasem dać wycisk i zrobić coś bardziej wymagającego. Po 2. chciałem się upewnić co do swojej oceny. Bardzo chwaliłem ten serial na początku i myślałem, że cały będzie doskonały. Niestety raczej nie mogę tego powiedzieć. Serial jest na pewno bardzo dobry, myślę że w tej kwestii nikt nie będzie się spierał. Natomiast wraz z moją kobietą, Asią, narzekaliśmy trochę na środek serialu. To jest niestety dość normalne, że to co najlepsze jest na początku i końcu. Wielu twórców nie jest w stanie umieścić równie atrakcyjnych wydarzeń w środku serialu lub sprawić, byśmy oglądali go z równym zainteresowaniem, co początkowe i wieńczące odcinki. Liczyłem na to, że podobnie jak w przypadku Boardwalk Empire (1 i 2 sezon), czy 1 sezonu Rome, całość będzie doskonała. Jestem rozczarowany, ale nie jestem zły, czy nawet wkurzony. Po prostu mogło być lepiej. Shogun to nadal jedna z najlepszych propozycji tego roku i przy podsumowaniach najlepszych seriali 2024, na pewno zagości na każdej z list. O ile dany recenzent go widział. Za jakiś czas, gdy już moje emocje się rozmyją, wrócę do niego, by się upewnić co do moich zarzutów. Tych nie ma wiele i generalnie mogę je podsumować jednym zdaniem - mogło być lepiej. Tylko tyle i aż tyle. Na ten moment oceniam go na 9/10. Jeżeli ocena spadnie, to maksymalnie o jeden punkt.

    Kingdom Lu Bu Wei.jpg

    Krolowa Kingdom.jpg

    A jeżeli szukacie jakiegoś tytułu, który wypełni lukę w Waszej duszy po zakończeniu tego serialu, z całego serca polecam Kingdom. Jeżeli pominiecie elementy z Dragon Balla i przeżyjecie pierwszy, słabszy arc (odpowiednik 4-5 odcinków Shoguna licząc 3 odcinki anime na 1 serialu), to dalej czeka na Was złoto. Toranaga jako El Sei lub kanclerz Lu Buwei, Oshiba no Kata na sterydach po fuzji z Cersei Lannister i wiele innych świetnych postaci i bitew. Co prawda rzeczy z DBZ mogą przeszkadzać, ale GoT i Kingdom mają tyle wspólnych elementów, że raczej nie będzie Wam to przeszkadzać. Zwłaszcza że zdążyliście się już osłuchać z językiem Japończyków. Yasuhisa Hara to pierdolony geniusz, który potrafi napisać świetną, wciągającą historię i połączyć ją z równie fajnymi postaciami oraz nawiązaniami do historii.

    https://www.ejable.com/japan-corner/japanese-language-and-communication/japanese-communication-style/

    https://www.researchgate.net/publication/276205023_Japanese_Conflict_Resolution_Cultural_Differences_Contrasts_and_Styles

      Authors get paid when people like you upvote their post.
      If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE VOILK!