Nikt mnie nie powstrzyma!
Chyba, że los ;)
Ale wczoraj znowu poszłam biegać. Nie lubię biegania - stanowczo wolałabym zrobić mój trening na macie z hantlami. Ale niestety: z dwójką dzieci nie mam na to szans. Już nawet oglądałam karnety w pobliskich siłowniach, ale żeby się to opłaciło, musiałabym mieć pewność, o której mój mąż wróci do domu. A tej pewności nigdy nie mam. Wczoraj mój mąż wrócił o takiej porze, kiedy Garmin informował, że do zachodu słońca zostały 34 minuty. Zanim wskoczyłam w dres i zrobiłam błyskawiczną rozgrzewkę, słońce już machało papa, więc nie dobiegłam niestety do tej malowniczej górki co ostatnio. Bo inaczej tam biegać w sobotni poranek, w tłumie babć z kijkami, a inaczej wieczorem, w samotności, po ciemku. Po prostu bym się bała. Wybiegłam więc z powrotem na ulicę i tam dokończyłam trening.
I cóż, to pewnie moje ostatnie dni biegania, bo po ciemku biegać nie będę. A tym bardziej w smogu. Trzeba wymyśleć jakąś alternatywę. Niania w ciągu dnia, albo jednak karnet na wieczorną siłownię - tylko, że ja tak wieczorem niezbyt lubię...
Nobody can stop me!
Unless the fate ;)
But yesterday I went running again. I don't like running - I would definitely prefer to do my workout on a mat with dumbbells. But unfortunately: I have no chance of that with two children. I've even looked at the passes in nearby gyms, but for it to be worth it, I would have to be sure what time my husband would be home. And I never have that certainty. Yesterday, my husband came back at a time when Garmin reported that there were 34 minutes left until sunset. Before I jumped into my tracksuit and did a quick warm-up, the sun was already waving goodbye, so unfortunately I didn't make it to that picturesque hill as last time. Because running there on a Saturday morning, in a crowd of grannies with poles, would be different than running there in the evening, alone, in the dark. I would simply be afraid. So I ran back out into the street and finished my workout there.
And well, these are probably my last days of running, because I won't be running in the dark. And even more so in smog. We need to think of some alternative. A nanny during the day, or a pass for the evening gym - only I don't really like it in the evening...
No, ale w każdym razie - dopóki jeszcze słonko machało, to było niezwykle malowniczo nad tym Rozlewiskiem :)
Well, anyway - while the sun was still shining, it was incredibly picturesque over this Pool :)
Garminek jest terrorystą, kazał mi tym razem robić trening progowy. Naprawdę byłabym żywo zainteresowana trenowaniem z nim, tak porządnie. Niestety, w naszym terenie chyba mi się nie uda, nawet gdybym miała tyle czasu. Bo na początku kazał mi biegać wolniej niż biegłam (a biegłam z górki), a potem w głównej części treningu bardzo mnie pospieszał (a miałam pod górkę i ledwo dychałam). Tak czy siak, było fajnie, wszyscy zadowoleni, 31 godzin regeneracji przede mną.
Garmin is a terrorist, he made me do threshold training this time. I would really be interested in training with him, properly. Unfortunately, in our area I probably won't manage, even if I had that much time. Because at the beginning he made me run slower than I ran (and I was running downhill), and then in the main part of the training he really rushed me (and I was running uphill and I was barely breathing). Anyway, it was great, everyone was happy, 31 hours of recovery ahead of me.
_This report was published via Actifit app ([Android](https://bit.ly/actifit-app) | [iOS](https://bit.ly/actifit-ios)). Check out the original version [here on actifit.io](https://actifit.io/@asia-pl/actifit-asia-pl-20241001t094753966z)_