W ubiegłym tygodniu oficjalną wizytę w USA złożył William Ruto, prezydent Kenii. Spotkał się m.in. z Joe Bidenem.
Jednym z głównych tematów rozmów były sprawy związane z bezpieczeństwem. Kenia zgodziła się na przyjęcie głównej roli w planowanej międzynarodowej interwencji w Haiti. Interwencja ma na celu przywrócenie porządku w ogarniętym chaosem i walkami gangów kraju.
W odpowiedzi na zobowiązanie ze strony Ruto, Biden zapowiedział przyznanie Kenii statusu tzw. "głównego sojusznika spoza NATO". Jest to grupa państw niebędących członkami sojuszu, ale blisko współpracujących z organizacją. Status taki daje szereg korzyści, takich jak wymiana technologiczna czy współpraca z zakresu szkoleń militarnych.
Do tego grona należy kilka państw z różnych części świata - na Bliskim Wschodzie jest to m.in. Egipt i Izrael. Kenia będzie pierwszym krajem z Afryki subsaharyjskiej, który otrzyma ten status.
W czasie spotkania przywódcy poruszyli też kwestie związane ze zmianami klimatycznymi i zadłużeniem państw afrykańskich. Doszło też do spotkania między przedstawicielami amerykańskiego i kenijskiego biznesu.
Joe Biden zapowiedział przy okazji, że zamierza złożyć oficjalną wizytę w Afryce - byłaby to jego pierwsza podróż do tego regionu. Zapowiedź wydaje się być bardzo ważna, zwłaszcza biorąc pod uwagę ciągle rosnące tam wpływy Rosji i Chin.