Dziennik #107/2024 - ogień

in polish •  3 months ago


    Źródło: Pixabay


    Dobry wieczór.

    Wstałam o świcie, żeby uszykować się na poranną terapię. Nie chciało mi się wstawać, wstałam naprawdę na ostatnią chwilę. Trochę byłam na siebie o to zła, ale długo nie mogłam usnąć, więc brakowało mi kilku godzin snu. Nic to jednak, ogarnęłam siebie i psa i pojechałam na grupę. Zajęcia były fajne. W końcu rozmawialiśmy o czymś co jest związane z uzależnieniem dlatego z przyjemnością słuchałam, a nawet się odezwałam. Rozmawialiśmy o tym, jakie są przeszkody w trzeźwieniu i ja mam ich bardzo dużo, ale na razie [odpukać] jakoś sobie z nimi radzę. Nie chcę zapić, więc staram się dbać o moją trzeźwość tak jak umiem. Raz mi to wychodzi lepiej, raz gorzej, ale jestem z siebie dumna, bo zawsze daję z siebie 100%.

    Po terapii pojechałam do pracy i byłam w niej dużo za wcześnie. Nic to jednak, uszykowałam sobie na spokojnie start zmiany. Jutro mamy audyt, więc dzisiaj wszystko musiało przebiegać idealnie, ponieważ audytorki już dzisiaj łaziły po magazynie. Nie lubię takich akcji dlatego bardzo się cieszę, że audytu nie będzie na mojej zmianie, tym razem mi się udało. Ogólnie było niby mało pracy, ale bardzo nieumiejętnie podeszłam do zarządzania ludźmi i na sam koniec zostało nam bardzo dużo do zrobienia. Kierowniczka zmiany na szczęście nie była zła i jakoś udało się to naprostować. Brak mi doświadczenia i dlatego takie kwiatki wychodzą, ale mam nadzieję, że będę wyciągać odpowiednie wnioski i z tygodnia na tydzień będę coraz lepszym pracownikiem. Dziewczyny mnie nastraszyły, że wychodzą o 18, a ja zostaję sama do 20 i osrałam gacie z przerażenia, że będę musiała skończyć zmianę sama. Na szczęście to były tylko żarty.

    Po powrocie do domu poszłam z psem i zadzwoniłam do sponsorki. Dużo sobie porozmawiałyśmy o trzeźwieniu. Powiedziała mi, że widzi we mnie sporą zmianę i nie wydaje jej się, żebym zapiła w najbliższym czasie. Mam nadzieję, bo naprawdę nie chcę wracać na dno. Jeszcze tylko uporać się z tą pieprzoną skarbówką i wszystko będzie w porządku. Modlę się, żeby kara za brak podatków była jak najniższa, bo ledwo mi starcza na życie, a co dopiero na jakieś dodatkowe rzeczy. Eh. Sama jestem sobie winna to teraz mam, nic tylko konsekwencje.

    Idę robić obiad na jutro i idę się położyć do łóżka, bo jestem fest zmęczona.

    Do jutra.

      Authors get paid when people like you upvote their post.
      If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE VOILK!