Dziennik #106/2024 - zawsze coś

in polish •  2 months ago


    Źródło: Pixabay


    Późne dobry wieczór. Dopiero wróciłam z pracy.

    Wczoraj przez ten ból głowy nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Spałam snem przerywanym, ale to nic, wypoczęłam. Dzisiaj czuję się już znacznie lepiej, a po bólu głowy nie ma śladu. Nie wiem co to było, że tak cierpiałam, ale na szczęście to już za mną. Długo się wylegiwałam w łóżku, bo w ogóle nie chciało mi się wstawać. Jak już wstałam to ogarnęłam siebie, psa i pojechałam do pracy.

    W pracy byłam bardzo wcześnie. Nie wiedziałam, o której mam wyjechać, żeby zdążyć na czas, więc uznałam, że wolę być dużo wcześniej niż się spóźnić. Przynajmniej sobie na spokojnie ogarnęłam wszystko i mogłam na luzie rozpocząć dzień pracy. Niestety później już tak luźno nie było, bo znowu była masa tematów, z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. Czas ucieka, niedługo zostanę sama na dziale i nie mam pojęcia jak ja sobie z tym poradzę. Mam wrażenie, że nie umiem nic. Liderka, która mnie szkoli twierdzi inaczej, ale mam wrażenie, że jest po prostu miła. Po prostu tego nie ogarniam. Jest tego bardzo dużo i ja choć bardzo się staram to mam wrażenie, że nie umiem kompletnie nic. Bardzo mi przez to siadł humor. Nie wiem już co mam zrobić, żeby było dobrze. Jeszcze w pracy dobił mnie sms od taty, że znowu przyszło coś ze skarbówki. Zapłaciłam ostatnio zaległe podatki i pewnie przyszła kara. Nie stać mnie na płacenie czegokolwiek, więc czeka mnie kolejny problem, którego nie będę w stanie samodzielnie rozwiązać. Ledwo się ucieszyłam, że będzie mi zostawać 40 zł w kieszeni, bo spłaciłam telefon to dojdą kolejne opłaty. Nie wiem skąd ja na to wezmę pieniądze, chyba z dupy. Pracy weekendowej oczywiście ni widu ni słychu. Zaczynam się poddawać. Jest mi cholernie źle i przykro.

    Po powrocie do domu poszłam z psem i oczywiście w trakcie spaceru złapało nas kilkuminutowe oberwanie chmury, a jakże inaczej. Nie mam pojęcia kim byłam w poprzednim życiu, ale chyba była ze mnie niezła sucz skoro aktualnie jest tak ciężko ciągle ze wszystkim.

    Mój mental jest na ujemnym poziomie. Nie wiem już co mam zrobić, żeby poukładać sobie dobrze życie. Mam wrażenie, że im bardziej się staram tym więcej ciosów przyjmuję. I tak, wiem, większość z nich to po prostu konsekwencje moich czynów z pijanej przeszłości, ale nijak mnie to nie pociesza. Bardzo się staram prowadzić dobre, uczciwe życie i chciałabym choć raz zostać za to nagrodzona, a nie przyjmować ciągłe ciosy. Czuję się zagubiona i bezradna.

    Chciałabym tu kiedyś wkroczyć cała na biało i napisać jaka to jestem szczęśliwa i jak to mi się coś udało zrobić, ale na to się nie zanosi. Ciekawe ile mój organizm, moje ciało będzie w stanie wytrzymać ciągłego stresu? To prędzej czy później musi się odbić na zdrowiu. Jutro mam teleporadę z psychiatrą, może coś mądrego mi powie co mnie trochę podniesie na duchu, bo mam w głowie jedną wielką masakrę. Chce mi się wyć.

    Do jutra.

      Authors get paid when people like you upvote their post.
      If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE VOILK!