Pierwszy dzień nowego roku i absolutnie nie czuję, żeby to było coś magicznego. Natomiast z tej okazji mam nowy kalendarz. W zeszłym roku zostałam fanką kontentu od Artystów Nienawiści i kupiłam sobie coś od nich.
Oto i on!
Okładka bardzo słuszna
Czy jest wulgarny? Oj tak! Totalnie mój poziom humoru, najlepiej wydane pieniądze i najlepszy kalendarz na przestrzeni lat. Na ogół miałam zwykły kalendarz z kitkami (bo jednak jestem kociarą z krwi i kości). Bez szaleństw, po prostu koteczki. Na każdy miesiąc osobny kotek, sama radość i słodycz. Styczeń prezentuje się naprawdę soczyście. Świetne święta, Nowy rok oznaczony jako dzień kaca i regeneracji organizmu - szkoda, że wczorajszy dzień był totalnie bez alkoholu. Tyle co się wyspać.
Winter Arc!
Czas walki o siebie. W tym miesiącu będę coś robić! Mam już treningi rozplanowane, będzie dobrze - jak skończę się obżerać w Warszawie. Muszę się tylko trochę ruszyć poza tym, plan jest dobry. Nic skomplikowanego, nic szalonego, wiem że bym sobie odpuściła przy pierwszej, lepszej okazji.
Tak, żebyście pamiętali, że są też inne święta w te dni
Czy będę regularna? Fajnie by było, serio. Natomiast nie potrafię w to uwierzyć, tyle lat już widzę jak się zachowuję, jak sie odbijam od wszystkich planów, no cóż. Chciałabym coś zrobić fajnego ze sobą, w swoim życiu, ale zamiast tego spędzam całe dnie przed kompem przepalając namiętnie czas. Powinnam się wziąć w garść, ale co to znaczy?
Hihi, kto by się spodziewał
Dokładnie tak będzie. Dokładnie tak