Dobry wieczór.
Nie dane było mi długo pospać. Jak się zapewne domyślacie za taki stan rzeczy odpowiada moje kudłate dziecko. W przyszłym tygodniu się na nim zemszczę, bo mam pierwsze zmiany, więc to ja go będę budzić o czwartej, a co, niech ma. W każdym razie jak już mnie obudził to stwierdziłam, że nie będę się wylegiwać i idziemy nabijać kroki. Dzisiaj jest pierwszy dzień mojego nowego życia pod tytułem większa aktywność fizyczna + zdrowa, zbilansowana dieta. Przed spacerem wlazłam na wagę, która pokazała 68 kg czyli mam do zrzucenia jakieś 18 - 20 kg. Przyjmuję wyzwanie.
Poszliśmy sobie do parku. Kocham być wśród przyrody, a przez moją pająkową fobię boję się jechać do lasu, więc póki co musi mi wystarczyć park. I wystarczył. Cisza, spokój, zieleń. Tego było mi trzeba. Słuchałam sobie muzyki, spacerowałam z psem i czułam się po prostu dobrze. Lęki były, ale pod kontrolą, myśli samobójcze również, więc myślę, że dobrze rozpoczęłam ten dzień. Chciałam zrobić ładne zdjęcie mojemu dziecku, ale postanowił pokazać dupę i tyle z tego wyszło. Tak czy siak zdjęcie mi się bardzo podoba, w sumie nawet nie wiem czemu.
Źródło: fotografia własna
Po powrocie do domu wzięłam się za śniadanie, a potem porządki. Niestety nie wykonałam ich do końca. Mam potworny problem ze zmuszaniem się do obowiązków domowych, bo po prostu nie czuję się najlepiej i nie, nie jest to zwykła wymówka. Przyjmuję dużo leków, aktualnie są to cztery leki z czego dwa bardzo silne, więc po prostu nie jestem w najlepszej formie fizycznej i psychicznej. Tak czy siak jestem bardzo zadowolona, bo odgruzowałam kuchnię. No prawie całą. Wiem, że to śmiesznie mało, ale włożyłam w to naprawdę całą swoją siłę. Chciałabym więcej, lepiej, sprawniej, szybciej i w ogóle, ale nie mogę. Po prostu nie mam na to siły.
Sama sobie rozpisałam dietę. Na podstawie wyliczeń zegarka czyli tego ile w ciągu dnia spalam kcal ustaliłam bezpieczny dla mnie deficyt kaloryczny i optymalny dla mojego samopoczucia rozkład makroskładników. Szczerze? Trochę czuję dumę. Nie to, że po jednym dniu obrosłam w piórka, ale tak po prostu jestem zadowolona. Teraz tylko się tego trzymać i będzie wszystko dobrze.
Mój brat dzisiaj wrócił z terenów powodziowych. Udostępnił swoje dwie ciężarówki [ma firmę transportową], żeby zawieźć 40 ton darów dla powodzian. Jestem z niego bardzo dumna, naprawdę. Nie musiał tego robić, a jednak zdecydował się poświęcić swój czas i pieniądze, aby pomóc innym. Na miejscu jest jeszcze gorzej niż pokazują to media. Coś potwornego.
Wieczorem spotkałam się z przyjaciółką. Mam do niej dużo uraz, więc ciężko mi było w trakcie tego spotkania. Powiedziałam jej wprost co mi się nie podoba i w sumie nie wiem czy to cokolwiek dało, bo niby było przepraszam, ale to było takie "przepraszam, ale..". Nie podoba mi się to jak wygląda nasza relacja. Mieszkamy obok siebie, a nasza relacja jest jedynie internetowa. Nie chcę tak. Nie podoba mi się to, nie odpowiada mi to. Chcę się spotykać chociaż raz na jakiś czas, a nie tylko strzępić ryja na Whatsappie. Nie służy mi taka forma relacji, po prostu. A tym bardziej mam urazy, bo nie ma jej przy mnie w kryzysie. Ona nawet nie wie w jak wielkim kryzysie jestem. A ja nie umiem się przebić z poinformowaniem jej o tym, bo po prostu nie ma dla mnie przestrzeni w tej relacji. Są dzieci, mąż, praca. I jakby rozumiem to, w pewnym wieku zmieniają się priorytety i tak dalej, naprawdę to rozumiem, ale czy nie powinno być tak, że przyjaciele też są ważni? Wiadomo, że nie tak ważni jak dzieci i mąż, ale mimo wszystko też ważni? Nie wiem.. Trudne to dla mnie i po spotkaniu miałam jeszcze większego doła niż przed.
Po spotkaniu zabrałam moje dziecko na dobijanie kroków. Zrobiłam ich dzisiaj 12k. Szczerze mówiąc mój cel był większy, ale nie wiem czy bym podołała. Nie czuję się zbyt dobrze i po prostu trochę mi brakło sił na dalsze spacery. Mimo wszystko cel minimum został zrealizowany chociaż wolałabym go bardziej dokręcić. Może jutro się uda? Oby.
Śniadanie: twaróg z bananem
Obiad: kura, ryż, kalafior, rzodkiewka
Przekąska: banan
Kolacja: sałatka z ciecierzycą, serkiem wiejskim, jajkiem, ogórkiem, sałatą lodową i ogórkiem
Woda: 3 litry
Jestem zadowolona.
Do jutra.