Dziennik #109/2024 - terapia

in polish •  3 months ago


    Źródło: Pixabay


    Dobry wieczór.

    Było mi dzisiaj bardzo ciężko wstać. Wszystko przez to, że za późno wzięłam tabletkę na spanie. Działała do rana i miałam wielki problem ze wstaniem z łóżka. Ledwo zdążyłam na terapię, którą miałam o dziewiątej. Cały poranek był na totalnym biegu, nie lubię tak, meh.

    Na terapii było dziwnie. To dopiero drugie spotkanie było z tą terapeutką, więc może dlatego jeszcze nie potrafię znaleźć z nią tak do końca wspólnego języka. Nie umiem się otworzyć tak jak powinnam, aby ta terapia miała sens. Przez krótką chwilę miałam ochotę to wszystko pieprznąć, ale na szczęście poszłam po rozum do głowy i postanowiłam dać sobie więcej czasu. Wszak co można powiedzieć po dwóch spotkaniach? No raczej niewiele. Wiem, że ma świetne opinie, że jest naprawdę dobrym fachowcem dlatego chcę dać temu szansę. Może też muszę bardziej popracować nad sobą, żeby być bardziej otwartym człowiekiem, a nie tylko doszukiwać się problemów w drugim człowieku. To trudne. I to bardzo.

    Po powrocie do domu miałam jeszcze czas, żeby wypić kawkę i zjeść małe ciasteczko do niej. Słabo się ostatnio odżywiam. Jem dwa posiłki dziennie, bo na więcej nie mam czasu, a potem mnie ciągnie do podjadania jak już jestem w domu. Zdecydowanie muszę poprawić swoją relację z jedzeniem, bo nie wygląda ona zbyt dobrze.

    W pracy był ogień piekielny. Nawet nie wiem kiedy zleciało osiem godzin. Wydaje mi się, że dzisiaj swoim nieogarnięciem wkurzyłam kierowniczkę. Co prawda nie powiedziała mi tego wprost, ale widziałam jak się zagotowała jak musiała mi jedną rzecz wytłumaczyć kilka razy, bo nijak nie mogłam jej skumać. Nie wiem jak nasza współpraca będzie wyglądać, bo ona kuma wszystko od razu, a ja się nie potrafię na tyle skoncentrować i trzeba mi tłumaczyć wszystko kilka razy. Bardzo mnie to frustruje, ale też nie mam pomysłu jak to zmienić. Staram się, naprawdę, robię wszystko co tylko mogę, ale to nadal nie wychodzi. Przeszła mi dzisiaj przez myśl kwestia tego, że za jakiś czas kończy mi się umowa i chyba będę musiała zacząć szukać nowej pracy, bo wydaje mi się, że mi jej nie przedłużą. Sama już nie wiem co mam robić. Trudny temat.

    Po powrocie do domu poszłam z psem na spacer, na którym kurewsko zmarzłam. Nie chciało mi się ubierać kurtki, więc jak dorosły, odpowiedzialny człowiek wyszłam w samej bluzie. A potem jak będę chora to oczywiście pretensje będę miała do całego świata tylko nie do siebie. Potem już taki zwykły standard: prysznic, szykowanie obiadów na najbliższe dwa dni i zaraz będę mogła sobie choć na chwilę usiąść i nic nie robić. Dziś już wzięłam leki odpowiednio wcześniej, więc mam nadzieję, że uda mi się dobrze wyspać, bo jutro pobudka o 7, żeby zdążyć na 8 na terapię grupową. Mam zadanie od terapeutki, żeby w końcu się odezwać na grupie, więc szykuję się na ostrą, mentalną batalię. Zobaczymy co z tego wyjdzie, trzymajcie kciuki, żebym w końcu otworzyła swoją paszczę.

    Idę gotować obiad. Do jutra!

      Authors get paid when people like you upvote their post.
      If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE VOILK!