Dziennik #184 / 2024 - pochwała

in polish •  3 days ago


    Źródło: Pixabay


    Dobry wieczór.

    No nie. Wstawanie o czwartej rano zdecydowanie nie będzie moją ulubioną czynnością. Zasnęłam bardzo szybko, spałam nawet nieźle, a mimo tego rano byłam po prostu nieprzytomna. Nie nadaję się do porannego wstawania. Tęsknię za czasami, gdy zrywałam się o świcie i byłam rześka jak skowronek. Serio, kiedyś tak było. Uwielbiałam wstawać rano i genialnie się przy tym czułam. Niestety chyba się starzeje i z biegiem lat mi to minęło, teraz jestem leniem, który lubi długo leżeć w łóżku.

    W pracy było dzisiaj ciężko. Wczoraj nie dowieźliśmy targetu osiągając produktywność na poziomie 34%. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Zawiodła głównie moja zmiana, ale naprawdę nie mam pojęcia co nie zagrało. Ludzi była odpowiednia ilość, zadania dobrze rozdzielone.. Nie wiem co się stało, że doszło do takiej katastrofy. Czuję się odpowiedzialna za ten katastrofalny wynik, w końcu to ja prowadzę zmianę, ale naprawdę nie wiem jak do tego doszło. Przyznam też szczerze, że nie bardzo miałam w pracy czas na dogłębną analizę, ponieważ bardzo dużo się działo i co chwilę gdzieś biegałam. Chcę w weekend nad tym przysiąść, przejrzeć swoje notatki z tego dnia, przeanalizować raporty i znaleźć odpowiedź na pytanie co się właściwie stało i wyciągnąć z tego wnioski. Więcej taka sytuacja po prostu nie może się wydarzyć. Kierownik był lekko mówiąc niezadowolony. Oczywiście tak jak przewidywałam doszło do starcia z upiornym kurierem i po prostu dzisiaj wyrzuciłam go z magazynu. Poszła kolejna oficjalna skarga na niego, zobaczymy co będzie dalej. Tracę już do niego cierpliwość, a wraz ze mną kierownik odpowiedzialny za transport, więc szykują się gorące dni. Gdy moja kierowniczka zmiany wróciła z zebrania z zastępcą kierownika magazynu i głównym kierownikiem z Warszawy przekazała mi pochwałę od głównego bossa. Według jej słów jest on bardzo pozytywnie zaskoczony moją pracą i bardzo mu się podoba to jak pracuję. Byłam bardzo zawstydzona, bo nie umiem przyjmować pochwał, ale muszę powiedzieć, że poczułam wielką dumę. Naprawdę staram się w tej pracy, bardzo ją lubię i jestem szczęśliwa, że to co z siebie daje ma pozytywny odbiór. Chyba nigdy nigdzie mi się tak dobrze nie pracowało, serio. Moja kierowniczka chyba też uważa, że brakuje mi wiary w siebie, bo gdy jej powiedziałam, że po takich słowach rosnę to mi odpowiedziała, że bardzo słusznie. Chyba też jest ze mnie zadowolona? Poza tym dowiedziałam się, że szykują się potężne zmiany personalne, które nastąpią w najbliższych tygodniach i generalnie magazyn zostanie wywrócony do góry nogami. Nie lubię zmian, ale na te akurat zapatruję się bardzo pozytywnie. A jeszcze poza tym przełożyli mi urlop. Miałam iść na tydzień wolnego na przełomie lipca i sierpnia, ale przełożyli mi na koniec sierpnia z tego względu, że jestem potrzebna w pracy, bo kierowniczka z drugiej zmiany rzuciła L4. Nie jest to coś, co mnie uszczęśliwiło, ale skoro nie miałam żadnych planów i tak to postanowiłam się zgodzić. Mówi się trudno i poczekam miesiąc dłużej na urlop. Potem będę się byczyć.

    Po powrocie do domu zajęłam się moim kudłatym kompanem i bardzo zmęczona siadłam z kawą przed komputerem. Nie chciało mi się nic. Praca wyciągnęła ze mnie wszelką energię, naprawdę się dzisiaj napracowałam umysłowo. Fizycznie na szczęście wszystko było cacy. Po kawie pojechałam na terapię i znowu byliśmy w dość kameralnym gronie, bo było 11 czy 12 osób. To mnie ośmieliło, żeby zabrać głos i podzieliłam się z grupą informacjami o tym jak mi się ostatnio żyje. Gdy inni to robili ja śmiało udzielałam informacji zwrotnych. Mam mocne postanowienie, aby zwiększyć swoją aktywność na terapii, ponieważ chcę z niej czerpać jak najwięcej, a jest to niemożliwe, kiedy siedzę i nic się nie odzywam. Trochę się boję momentu kiedy liczebność grupy powróci do normalnego poziomu, bo wtedy będzie trudno mi się odezwać, ale bardzo chcę się przełamywać. Wiem, że będzie to służyć mojemu trzeźwieniu. Udzieliłam też dzisiaj informacji zwrotnej pani, która jest trzeźwa dopiero miesiąc i trochę mam wyrzuty sumienia, że nieodpowiednio, zbyt ostro dobrałam słowa. Chciałam pomóc, bo moje intencje były jak najbardziej dobre, ale z perspektywy czasu mam wrażenie, że mogłam lepiej wyważyć swoją wypowiedź. A może przesadzam? Sama już nie wiem.

    Po powrocie do domu poszłam z psem i wzięłam długi prysznic. Sprawdziłam maila służbowego i na jutro mam powrzucane jakieś dziwne spotkania z HR. Nawet nie chce mi się myśleć o co znowu chodzi. Może kierowniczka rano jutro mnie naprowadzi co tym razem ode mnie chcą. Zjadłam, pooglądałam YT [bo nic innego mi nie chodzi przy moim ograniczonym internecie] i czas zbierać się do spania. No zdecydowanie znielubiłam pierwsze zmiany. Nie mogę się doczekać weekendu chociaż nie ukrywam, że trochę liczę na pracującą niedzielę, żeby sobie dorobić. Na razie na ten temat cisza, ale kto wie co przyniesie przyszłość. Jestem czujna.

    Idę się położyć z moim kudłatym przyjacielem jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Do jutra!

      Authors get paid when people like you upvote their post.
      If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE VOILK!